12 stycznia 2013

"Co zrobić, kiedy boisz się burzy? Wejdź do łóżka swojego kolegi!"

Oto obiecywana nagroda dla głosujących na nowy avatar na naszej stronce


Uwagi!
> NC-17, smut! PWP!
> pairing: LayHan (Lay i Luhan /EXO)
> Nie wiemy, czy to ma jakikolwiek sens...
> Luhan boi się burzy i idzie spać do Yixinga. Co z tego wyniknie...?
> opko pisane jest w pierwszej osobie z podziałem na role:

Luhan pisany przez Ilmin
Lay pisany przez ming



Było już strasznie ciemno i późno, gdy wyszedłem spod prysznica i położyłem się do łóżka. Co jak co, ale prysznic uwielbiam, gdybym mógł, stałbym tam godzinami, ale niestety, nie mogę, bo od razu na mnie krzyczą. Leżałem już w łóżku, opatulony kołdrą z nadzieją na szybkie zaśnięcie, gdy nagle usłyszałem dźwięk, który od zawsze mnie przerażał - burza. Od kiedy pamiętam strasznie boję się burzy, nic na to nie poradzę. Schowałem się pod kołdrę, kuląc się ze strachu. Mój zmysł słuchu był teraz wyjątkowo wyostrzony. ‘Teraz już na pewno nie zasnę. W pokoju obok jest Yixing, chyba się na mnie nie pogniewa i nie wyrzuci mnie, jak powiem, że się boję burzy?’ zapytałem w myślach sam siebie. Więcej już nie myślałem. Poszedłem po cichu do jego pokoju, zamykając drzwi.

- Laay, śpisz?- zapytałem, nachylając się i szepcząc wprost do jego ucha.
- Boję się...- powiedziałem ze smutną minką i skuliłem się, słysząc kolejny burzowy odgłos.


Usłyszałem cichy odgłos dochodzący z lewej strony łóżka, który brzmiał jak ktoś, kto bardzo ostrożnie chce mnie obudzić. Otworzyłem powoli zaspane oczy bojąc się światła, które za chwilę ujrzę, ale ze zdziwieniem zauważyłem, że żadna lampa w pokoju nie była włączona. Obróciłem się z kołdrą w stronę sprawcy hałasu i jeszcze nie do końca wybudzony ujrzałem postać. Zamarłem nagle odzyskując pełną świadomość. Zamarłem. 'Lulu'. Patrzyłem się długo w jego oczy nie wiedząc co myśleć. 'Czego on może chcieć?' myślałem gorączkowo. W końcu przełamałem się i spytałem cicho, żeby nie obudzić Krisa śpiącego w łóżku obok.
- O co chodzi Luhan? Potrzebujesz czegoś?

- N-no bo... ja się boję.. jest burza i... mogę spać z Tobą? - zapytałem nieśmiało i zarazem cicho. Lay mi nie ułatwiał, w ogóle się nie domyślał, no ale cóż, zwalmy to na to, że dopiero co się obudził. Patrzyłem tak na niego, czekając na odpowiedź. Może to trochę wyglądało jak wpraszanie się, ale naprawdę się bałem, jednocześnie miałem nadzieję, że Lay się zgodzi.

Zastanawiałem się co powiedzieć. Patrzyłem na niego jak na jakiegoś przygłupa, bo jak można się bać burzy. No ale dobra, niech będzie. Słodziak miał w tym momencie tak piękne oczka, że nie mogłem się nie zgodzić. Uśmiechnąłem się do siebie w duchu i wstałem do pół-siadu odkrywając kołdrę. Przesunąłem się w bok, bliżej ściany i spojrzałem na Luhana. 'Jaki on uroczy' przeszło mi przez myśl zanim złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem do siebie tak, że upadł na pościel koło mnie.
- Pewnie. - powiedziałem przytulając go do siebie i zakrywając nas obu miękką kołdrą. Spojrzałem na niego jeszcze raz i zobaczyłem, że na jego twarz wpływa soczysty rumieniec.


Nawet nie zdążyłem się ucieszyć, bo poczułem, że jestem w jego ramionach. Było mi bardzo miło, nie powiem no i rzeczywiście się zarumieniłem, i to dość mocno, skoro sam to mogłem poczuć. 

- D-dziękuję. - wydukałem tylko, lekko zawstydzony i jakoś tak wtuliłem się w jego tors, tym samym napawając się jego zapachem. Nie mogło się obyć bez szerokiego uśmiechu. Całą tą sielankę przerwał następny huk, przez co jeszcze bardziej się w niego wtuliłem, naprawdę wystraszony, przez co nie było między nami ani milimetra wolnej przestrzeni, nasze torsy praktycznie ocierające się o siebie . Oczywiście w tej sytuacji nie byłem tego świadomy, z wiadomej przyczyny. Zamknąłem oczy, jakby to mi miało pomóc zwalczyć strach i wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi.


Leżeliśmy tak dobre 5 minut. W pewnym momencie wyczułem, że Lulu po kolejnym huku drży na całym ciele, więc jedną ręką opatuliłem całe jego ciało tak, żeby go chronić przed groźnymi grzmotami, a drugą zacząłem głaskać go po delikatnych włosach szepcząc mu do ucha, żeby się nie bał. Luhana przeszedł dreszcz, ale nie był spowodowany żadnym hukiem. Powoli zaczęło do mnie docierać, że raczej normalny człowiek bojący się burzy nie poszedłby do swojego przyjaciela do pokoju i nie zacząłby go prosić, żeby móc z nim spać. To by było zbyt dwuznaczne. 'Oh Lulu, nie wiedziałem...' powiedziałem w myślach sam do siebie, a moje kąciki ust uniosły się nieznacznie. Zdjąłem rękę z jego włosów i przeniosłem ją na jego brodę podnosząc ją lekko do góry. Chłopak patrzył na mnie nieco zamglonym wzrokiem. Miałem straszną ochotę go przelecieć, tu i teraz, na tym łóżku, ale wiem, że obudziłbym Krisa, a on raczej nie lubi, jak go budzą w środku nocy jego koledzy robiący dziwne rzeczy razem w jednym łóżku. Dlatego chciałem tylko go pocałować, długo i namiętnie, ale nic więcej. Ależ ja się myliłem. Kiedy przytknąłem swoje usta do jego ciepłych warg poczułem jak bardzo są słodkie. Lu nie od razu odwzajemnił pocałunek, najpierw nie wiedział co zrobić i leżał w moich objęciach jak kłoda, ale po chwili złapał mnie swoimi kruchymi dłońmi za policzki i przycisnął mocno do siebie.

W tej jednej chwili burza przestała mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Nawet nie myślałem, że mogę się znaleźć z Lay'em w takiej sytuacji. Czy coś do niego czuję? nie jestem pewny, ale niewykluczone. Tylko że ja nawet nie pomyślałem, żeby specjalnie wykorzystać burzę jako powód do podrywu. Naprawdę się boję i chciałem się do kogoś przytulić jak będę się bał. A dlaczego akurat do Lay'a? W sumie sam nie wiem. Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że mnie do niego ciągnie i to od dłuższego czasu. No i chyba z wzajemnym skutkiem, z tego co widzę. Jego bliskość w tej chwili była dla mnie jak narkotyk, czerpałem z niej jak najwięcej, a gdy nasze spojrzenia się spotkały, moje serce zaczęło walić, jakby miało mi rozsadzić klatkę piersiową. Gdy nasze usta się zetknęły, myślałem, że śnię. Taki piękny, cudowny sen, takie delikatne, ciepłe usta Lay'a, aż miałem ochotę westchnąć. Gdy pierwszy szok minął, zacząłem się przykładać do pocałunku jak najlepiej tylko umiałem, delikatnie muskałem jego wargi, czasami trącając je językiem. Nie chciałem, by to się skończyło, by to był tylko sen.

Luhan był słodki jak miód. Jego idealne i miękkie jak skrzydło motyla wargi muskały moje własne z wielką wrażliwością i ostrożnością. Wyczułem, że chodziło mu o coś więcej niż tylko zwykły pocałunek. Chiał mi coś przekazać, coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Zaczęło mi się to bardzo podobać. I to aż za bardzo. Jeszcze nigdy nie czułem się tak, jak w tym momencie. Coś jakby... zauroczenie. Tak to na pewno to, bo chyba nie nic więcej. Chociaż w sumie to teraz nie było ważne. Starałem się odwzajemnić pocałunek tak samo delikatnie, ale nie za dobrze mi to wychodziło. Nie jestem taki jak on. Moje pocałunki były bardziej agresywne, pełne żądzy i chęci posiadania władzy. Chciałem go zdominować. I udało mi się po tym jak zaatakowałem swoim wilgotnym językiem jego usta. To co po tym usłyszałem lekko mnie rozbudziło i zaczęło mi się robić za gorąco pod tą grubą pierzyną. Lu jęknął mi cicho prosto w usta co zabrzmiało strasznie uwodzicielsko nawet, jeśli tego nie chciał. Wolną ręką zrzuciłem połowę kołdry na tył łóżka i wstałem przerywając pocałunek. Stanąłem nad nim na kolanach i pochyliłem się, żeby przyłożyć swoje wargi do jego wrażliwej szyi. Obsypałem go pocałunkami ręce trzymając po jego bokach. Czułem jak...

... moje ciało samoistnie zaczęło drżeć, bez mojego pozwolenia. Było mi tak przyjemnie, nawet nie przeszkadzało mi, że nasze sposoby całowania się różniły, nawet sam zacząłem go całować nieco drapieżniej, z chęcią przyjmując jego język i bawiąc się z nim, czasami ssąc go. Z moich ust wymknęło się niekontrolowane jęknięcie świadczące o tym, że zaczynam się podniecać. Nawet zapomniałem, że Lay dzieli pokój z Krisem, który może nas usłyszeć. Kris ma mocny sen, na szczęście. Ale w tej sytuacji nie było czasu na logiczne myślenie. Gdy Lay nagle wstał, tym samym przerywając pocałunek, mruknąłem zawiedziony i posłałem mu smutne spojrzenie. Nagle.. rany, szyja to moje wrażliwe miejsce, oprócz krocza oczywiście. Zacząłem cicho wzdychać i wyginać się w lekki łuk, jednocześnie odchylając głowę na bok, tym samym naprężając szyję i ułatwiając mu dostęp do niej. Patrzyłem na niego spod przymkniętych powiek i na jego ręce leżące na łóżku, po moim prawym boku. Na jego dłoni położyłem swoją, uśmiechając się błogo. Drugą rękę położyłem na jego torsie, zaczynając po nim sunąć. Nie od dziś wiedziałem, że Lay ma umięśniony tors i na samą myśl, że zdejmie koszulkę poczułem przyjemne ciepło w podbrzuszu.

Po zachowaniu Lu wiedziałem do czego zmierza. Uśmiechnąłem się samoistnie, co na pewno wyczuł mając moje usta przyciśnięte do swoich. Powoli oderwałem się od niego odczuwając satysfakcję z tego, że jego wzrok nie wskazywał w tym momencie zadowolenia. Wiedziałem, że podoba mu się to, co robimy. Aż za bardzo. Postawiłem swoje ciało do pionu i szybkim ruchem zdjąłem koszulkę, by zaraz później rzucić ją niedbale na podłogę koło łóżka. Zerknąłem szybko i nerwowo na Krisa, ale odetchnąłem z ulgą, bo spał kamiennym snem. Czasami jego wieczne niewyspanie może być całkiem przydatne. Zanim udało mi się odwrócić wzrok poczułem na swoim brzuchu ciepłe dłonie Luhana, które zaczęły po nim suwać badając moje ciało. Odwróciłem się w jego stronę i uśmiechnąłem łobuzersko. Gwałtownym ruchem złapałem go za ramiona i podciągnąłem do góry. Pisnął cicho, ale ja nie przestawałem. Zrzuciłem z niego t-shirt i pchnąłem z powrotem na łóżko, żeby znowu zatopić się w jego wargach, tym razem jeszcze bardziej agresywniej i brutalniej niż wcześniej. Nie wiem jak i kiedy, ale moje ręce znalazły się na jego brzuchu i zaczęły go pieścić, co poskutkowało bardzo seksownymi stęknięciami z jego strony. Zaczął przy tym wić się pode mną i w tym momencie wiedziałem, że się poddał.

Lay kompletnie przejął kontrolę. Poddałem się i było mi z tym dobrze. Od zawsze miałem uległy charakter no i mój wygląd to potwierdza. Teraz nawet zaczęła mi się podobać moja uległość, bo mogłem przyjmować tyle przyjemnych pieszczot. Ciepłe, męskie i jednocześnie delikatne dłonie Lay'a badały i pieściły każdy zakamarek mojego brzucha. Było przyjemnie. Zacząłem z siebie wydawać niekontrolowane dźwięki. Było cholernie przyjemnie. Moja nieśmiałość w tym momencie gdzieś uciekła, gdy nade mną zawisnął, zacząłem się ocierać swoim kroczem o jego krocze. Przyjemnie. Nawet to słowo to za mało, by określić to, co czułem. Jestem taki niecierpliwy, chcę więcej, uwielbiam jego dotyk. W pocałunku również nie było miejsca na delikatność i czułość, oddawałem w nim to, co obecnie czuję, podniecenie, ekscytację, niecierpliwość. I wiele innych, sprzyjających tej sytuacji emocji. Tak jak myślałem, aż mi dech zaparło, gdy zdjął z siebie koszulkę. Zdecydowanie podobał mi się ten widok. Posłusznie podniosłem się do siadu, gdy tego chciał, jak i posłusznie też opadłem. Kontrolował mnie i uzależniał od siebie. Chcę więcej..

Lu domagał się więcej w bardzo zachęcający sposób. Chciałem się z nim troszkę podroczyć, ale byłem już zbyt podniecony. Moje ręce nerwowo zaczęły schodzić niżej i niżej wywołując u chłopaka coraz głośniejsze jęki i mocniejsze dreszcze. Niezdarnymi ruchami zacząłem rozpinać mu rozporek jednocześnie przechodząc ustami z jego opuchniętych warg na stwardniałe już sutki. Zacząłem po nich wodzić językiem, co wyraźnie sprawiało Lu ogromną przyjemność bo jęczał tak, że Kris w każdej chwili mógł się obudzić przez siłę jego głosu. Ugryzłem go chciwie, a syk jaki wydał z siebie był cholernie podniecający. Moje ręce w końcu podołały trudnemu zadaniu rozpięcia jego spodni i zaczęły ściągać z niego dolną część garderoby. Nie sprzeciwiał się, chciał tego. Czując, że sam za chwilę muszę zrobić to samo zrzuciłem na podłogę jego jeansy i bokserki jednocześnie odrywając się od jego klatki piersiowej.

Zarumieniłem się, gdy zostałem bez ubrań, a on na mnie patrzył. No cóż, nie przywykłem do bycia nagim nawet przed rodzicami, a co dopiero przed chłopakiem, który mi się podoba, do którego coś czuję. Nie wierzę, że o tym pomyślałem, rany. Wszystkie pieszczoty, jakimi mnie obdarowywał były tak strasznie przyjemne, tak jęczałem, że czasami patrzyłem w kierunku śpiącego lidera i zasłaniałem sobie usta, rumieniąc się jeszcze bardziej. Nieśmiało zjechałem dłońmi na jego krocze, pod palcami czując wybrzuszenie, niewątpliwie się podniecił, co trochę dodało mi odwagi. Dość nieśmiało zacząłem odpinać jego rozporek, w końcu nie chciałem, bym tylko ja był nagi. Po chwili zsunąłem z niego spodnie, najniżej jak tylko mogłem i moje dłonie spoczęły na jego klatce piersiowej, by następnie zacząć wędrówkę powoli, aż do krocza, które zacząłem subtelnie pieścić opuszkami palców.

Był piękny. To była pierwsza myśl jaka mi wtedy przyszła do głowy. Drugą myślą było 'O CHOLERA', kiedy dotknął mojego wrażliwego miejsca zaraz po tym jak pozwoliłem mu pozbyć się dolnej części mojej garderoby. Jeszcze przed tym jeździł zmysłowo swoimi delikatnymi dłońmi po mojej klatce i brzuchu. Było mi wtedy tak miło, jak błogo i gorąco jednocześnie. A kiedy mnie dotknął wszystkie moje emocje pogłębiły się dwukrotnie, co wywołało u mnie lekkie dyszenie. Postanowiłem, że muszę pociągnąć tą grę choćby dlatego, że i Lu i ja niedługo będziemy już na skraju. Spojrzałem na niego spod przymrużonych powiek, rozchyliłem usta i pochyliłem się do niego, żeby złączyć nasze usta w głębokim, pełnym namiętności pocałunku. W tym samym czasie sięgnąłem dłońmi do jego rąk i szybkim ruchem złapałem go za nadgarstki, na co pisnął zaskoczony. Przełożyłem mu jego ręce nad głowę i przycisnąłem jedną ręką do pościeli tak, żeby nie mógł nimi ruszać. Drugą powędrowałem do dołu i położyłem mu rozgrzaną jak reszta ciała dłoń na mlecznobiałym udzie. Zacząłem go delikatnie głaskać i wyczułem, że mu się bardzo podobało. Widać było jednak, że chciał czegoś więcej, zresztą tak jak i ja. Przejechałem dłonią po jego męskości, a kiedy usłyszałem cichy jęk dochodzący z jego zamkniętych moimi wargami ust przyspieszyłem ruchy.

Poczułem się jak obezwładniony, ale podobało mi się to. To zwiększyło doznania. Nasze zachłanne pocałunki, moje jęki tłumione przez jego usta, byłem niecierpliwy. Już nawet przestałem zerkać w stronę Krisa, miałem to gdzieś. Wygiąłem się w lekki łuk, czując jego dłoń na mojej męskości. Niestety byłem obezwładniony, więc nie mogłem mu się odwdzięczyć. Nie pozostało mi nic innego tylko odbierać od niego te cudne pieszczoty i czekać na kolejny ruch. Domyślam się, że długo tak nie pociągnie, jest równie podniecony co ja.

Lu wił się pode mną z rozkoszy, a ja zastanawiałem się co zrobi Kris jak w końcu się obudzi. Nie była to przyjemna wizja, ale wiedziałem, że i tak nieunikniona, więc postanowiłem, że nie będę się teraz tym przejmował i pójdę na całego. Puściłem ręce Luhana i podniosłem go do pionu. Nie stawiał oporu, chciał tego równie mocno jak ja. Sam usiadł tak, żeby mi było łatwiej. Złapałem go w pasie i powoli zacząłem w niego wchodzić. Czułem jak drży z bólu na całym ciele, więc mocno go do siebie przytuliłem. Zacząłem dyszeć głośniej, bo był strasznie ciasny. Przez jego jęki byłem coraz bardziej podniecony i ledwo hamowałem się, żeby nie wejść w niego jednym mocnym ruchem, ale wiedziałem, że wtedy by tego nie wytrzymał. To, że wszedłem do końca oznajmiło mi głębokie jęknięcie Luhana tuż przy moim uchu. 'Trafiłem w czuły punkt' pomyślałem z satysfakcją.

Przygryzłem swoją wargę, patrząc mu w oczy. Czułem jak napiera na moje wejście swoim penisem. Powoli zaczął we mnie wchodzić a ja poczułem przeszywający ból. Miałem nadzieję, że jednak po chwili ból ustanie. Skrzywiłem się i wtuliłem mocno w jego ramiona, lecz to nie dawało ukojenia. Trwało to dłuższą chwilę, do momentu , aż poczułem ogromną przyjemność, chyba trafił w mój czuły punkt. Chciałem, by trafił tam jeszcze raz, więc zacząłem się niecierpliwie wiercić. Dłońmi na oślep błądziłem po klatce piersiowej Lay'a, czasami wbijając w nią paznokcie, ale Lay nie protestował, miał lepsze zajęcie. Nim się zorientowałem, jęczałem nie z bólu, a z przyjemności, czasami oblizując moje wargi.

Czułem na swojej klatce piersiowej ostre paznokcie Luhana, które żłobiły na mojej skórze małe rany, ale w ogóle się tym nie przejmowałam. Dyszałem ciężko prosto w jego ucho słysząc jak jęczy z rozkoszy. Czułem ogromne podniecenie, wiedziałem, że on też. Puściłem go i pchnąłem gwałtownie na łóżko przyciskając mokrym od potu ciałem do kołdry. Uczepiłem się pościeli po jego bokach i zatopiłem swoje usta w jego wargach poruszając biodrami coraz szybciej. Nie myślałem trzeźwo, zresztą on pewnie też nie. Nie wiedzieliśmy ile jeszcze to potrwa, ale było pewne, że dosyć krótko. Ręce Luhana błądziły po moim ciele, kiedy nagle złapał mnie gwałtownie za włosy i mocno przytrzymał wyginając swoje ciało w nienaturalną pozę i drżąc jak galareta. Wiedziałem, że doszedł, ale ja jeszcze nie, choć byłem już prawie u kresu. Jęknął gardłowo prosto w moje usta, aż miałem ciarki na plecach. Opadł na poduszki przerywając nasz pocałunek i odrywając swój brzuch od mojego, żeby go nie pobrudzić, chociaż i tak to nie miało znaczenia. Lu wiedział, że ja sam jeszcze nie skończyłem, więc pozwolił mi przez chwilę zostać w sobie. Mi już brakowało sił, w te ostatnie sekundy chciałem tylko odpłynąć i dać się całkowicie ponieść emocjom. Poczułem, że Luhan łapie mnie dłońmi za głowę i przykłada swoje opuchnięte wargi do moich. Ostatni raz pchnąłem do przodu i doszedłem prosto w nim, na co odchylił głowę do tyłu i jęknął przeciągle, a ja opadłem na niego bezwładnie. Dyszeliśmy ciężko jeszcze przez parę minut, kiedy nagle sobie coś przypomniałem. Niezdarnie podniosłem się na łokciach i nerwowo spojrzałem w bok, na łóżko Krisa. Spał.
- Leń. - powiedziałem tylko cicho uśmiechając się z tryumfem i ulgą jednocześnie, zanim obróciłem się z powrotem do Luhana. Leżąc pode mną z zarumienioną twarzą, mokrymi włosami i rozchylonymi lekko ustami wyglądał zupełnie nie jak on. Nie jak Luhan, którego wcześniej znałem. Lecz teraz to już nie było ważne. Teraz liczyło się to, że oboje czujemy to samo. Dlatego patrząc mu w oczy pochyliłem się i złożyłem na jego ustach motyli pocałunek. Zamknął oczy, a na jego twarz wstąpił delikatny, anielski uśmiech. Zakrywając nas kołdrą położyłem się obok niego i przytuliłem do siebie układając się tak, że jego miękkie włosy muskały mi policzki. Lu wtulił swoją głowę w zagłębienie mojej szyi i ułożył swoje ręce na mojej klatce.
- Kocham cię Lay. - wyszeptał cichutko. Teraz to ja oblałem się rumieńcem.
- Ja ciebie też Lulu. - odpowiedziałem równie cicho przyciskając go mocno do siebie i razem z nim odchodząc do krainy Morfeusza.

4 komentarze:

  1. Osz w mordencję. To było ^///^ hmm... Niesamowite !
    Czekam na więcej tego typu 1shotów <3 Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo, nadal jestem w szoku, dziwnie się, że Kris się nie obudził XD
    Jesteście genialne, brak mi słów, po prostu..
    Obserwuję i czekam na więcej takiego typu one-shotów <33

    OdpowiedzUsuń