Blogowy paring! Ta para to taki mały duszek naszego bloga :D Mamy nadzieję, że dzisiejsze opowiadanie przypadnie wam do gustu ~
Uwagi!
> +18! NC-17, smut! PWP!
> paring: BaekYeol ( Baekhyun i Chanyeol /EXO)
> Kto zna tę grę? Raczej nie jest dla dzieci... Ale Baekhyunowi i Chanyeolowi na pewno się podoba...
> opko pisane w pierwszej osobie z podziałem na role:
Baekhyun pisany przez Ilmin
Chanyeol pisany przez ming
Od jakiegoś czasu jestem z Chanyeol'em, no i szczerze to jakoś wcale tak nie wyglądamy. Znaczy, on się stara i w ogóle ale ja jakoś nie umiem się przestawić, tak długo się przyjaźniliśmy... Są chwile, kiedy się tulimy i całujemy, ale... jeszcze się nie kochaliśmy. Trudno mi się trochę w tym odnaleźć, ale wiem jedno, że nogi mi miękną, kiedy słyszę jego rap i widzę jego uśmiech. Ta, nie ma to jak rozkminy pod prysznicem. Trochę długo mi to zajęło, pewnie Chanyeol już tęskni. Wyszedłem spod prysznica, owijając się ręcznikiem ale jakoś nie zdołałem uporządkować myśli. Lubię rozmyślać w wannie lub pod prysznicem, gdy się relaksuję. Jeszcze tylko muszę umyć zęby i posmarować się moim kremem. Nawet nie martwiłem się, że jestem nadal w ręczniku, bo przecież nikt mi tu nie wejdzie.
Siedziałem w salonie i czekałem zniecierpliwiony na mojego ukochanego chłopaka, Baekhyuna, który właśnie teraz zapragnął iść się wykąpać. Przekonałem go, żeby nie siedział godzinę w wannie i wziął krótki prysznic, ale i tak już za długo siedział w tej łazience. Co on tam robi? Kręciłem się niespokojnie na kanapie i próbowałem się skupić na telewizorze, ale leciały same ochłapy. Wziąłem pilota do ręki i zacząłem skakać po kanałach, aż nagle natrafiłem na MTV. Leciała jakaś znana w Ameryce piosenka, w której teledysku aż roiło się od całujących się par, które prawie że kopulowały przed kamerą. Wyobraziłem sobie na ich miejscu Baeka i mnie i…. coś mnie tknęło. Wstałem gwałtownie zostawiając włączony telewizor i skierowałem się do łazienki. W ciągu tych paru sekund, przez które przemierzałem korytarz łączący salon z naszą sypialnią, obmyśliłem perfekcyjny plan działania. Uśmiechnąłem się na myśl o tym, co za chwile nadejdzie i dziękowałem Suho, że postanowił zabrać ze sobą resztę zespołu na jakiś mecz, więc zostaliśmy w dormie całkiem sami. Bez pukania otworzyłem drzwi na oścież i krzyknąłem na wejściu:
- Baekhyunieeeee! Pograjmy w grę ~~
Właśnie wcierałem w swoją twarz krem, kontrolując to przed lustrem, kiedy Chanyeol nagle wpadł do łazienki.
- Chanyeol-ah, nie wchodzi się tak bez pukania, a co jak bym był nagi?- zarumieniłem się lekko, przygryzając wargę i spojrzałem, czy przypadkiem ręcznik mi się nie podwinął czy coś.
- Jaką grę?- spojrzałem na niego zaciekawiony. Ciekawe co mu znów wpadło do głowy. Zaczynałem się bać, bo Yeol słynie z dziwnych i czasami głupich pomysłów.
Och, to nic takiego, zwykła zabawa. – odpowiedziałem ze swoim firmowym uśmiechem zbliżając się do niego. Stanąłem z tyłu i, kładąc mu ręce na ramionach, pochyliłem się do niego i oparłem brodę o jedno z jego ramion.
- Taka fajna, przyjemna gra… Nazywa się „Wymiękasz”. Ma bardzo proste reguły, na pewno ci się spodoba. – mruknąłem patrząc się na jego odbicie w lustrze i oblizując wargi. Nie mogłem się nacieszyć widokiem jego pół nagiego ciała.
Zrobiło mi się jakoś gorąco gdy się do mnie przybliżył , no i serce zaczęło mi szybciej bić. A ten uśmiech, znów poczułem, że mi nogi miękną, zamieniając się w watę. Chociaż wiedziałem, że ta gra to nic dobrego, nie umiałem odmówić.
- N-no dobrze, a o co w niej chodzi?- zapytałem, przełykając ślinę i patrząc na jego odbicie w lustrze. Mimowolnie się uśmiechnąłem, wyglądaliśmy teraz jak para, chociaż wcześniej nas tak nie widziałem.
- Jak już mówiłem, zasady są bardzo proste. – powiedziałem gryząc lekko płatek jego ucha. – Chodzi o to, że ja będę cię dotykał w różnych miejscach, a ty będziesz mówił, czy chcesz iść dalej, czy mam przestać. Jeśli będziesz chciał to zakończyć, to mówisz „Wymiękam”, a ja wtedy przestaję, ale za to będzie cię musiała spotkać kara ~~ - uśmiechnąłem się szeroko i przeciągnąłem dłońmi po jego nagich ramionach i, docierając do dłoni, splotłem z nim swoje palce. Pocałowałem czule jego ramię i czekałem cierpliwie na odpowiedź.
- Jesteś straszny, ale wchodzę w to - sam nie wierzyłem, że się na to zgodziłem, no ale chyba ten jego dotyk tak na mnie podziałał. Znów przygryzłem swoją wargę i zacząłem uważnie obserwować nasze odbicia w lustrze, jednocześnie mocniej splatając nasze dłonie. Mimo wszystko ufałem, że Yeolie nie zrobi mi krzywdy, bo jest czuły, delikatny i romantyczny. Właśnie tym mnie ujął, chociaż i tak uważam, że jest trochę walnięty i narwany, ale jednak to w jakiś sposób mnie właśnie ujęło.
- Och, to cudownie! – klasnąłem w dłonie i podbiegłem do drzwi, żeby je zamknąć. Na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, czy nie zdarzy się coś dziwnego i reszta zespołu nie wróci wcześniej. Wolałem być zabezpieczony. Poza tym, Baek miał często skłonności do uciekania, kiedy tylko zaczynało się coś dziać, więc przekręciłem klucz w drzwiach i niepostrzeżenie, tak, żeby nie zauważył, schowałem go do kieszeni jeansów. Obróciłem się do wejścia plecami i spojrzałem drapieżnie na Baekhyuna. Powoli zacząłem do niego podchodzić i wyciągnąłem rękę, żeby dotknąć jego włosów. Musnąłem je lekko opuszkami palców tonąc się w jego spojrzeniu, a po chwili, nieco pewniej, zanurzyłem palce głębiej i zacząłem go leciutko głaskać. Jak szczeniaczka. Ale przecież on nim był, więc bardzo mu to pasowało. Uśmiechnąłem się szerzej i zapytałem cicho, częściowo do niego, a częściowo do siebie, żeby się upewnić, że będę wobec niego delikatny. Nie chciałem go krzywdzić, jedyne, czego teraz pragnąłem, to odrobina zbliżenia.
- Mam iść dalej? – rzuciłem pytanie w powietrze i stałem, chłonąc wzrokiem każdy odsłonięty skrawek jego ciała.
Cóż, jak się zgodziłem, to już nie było odwrotu. Zastanawiało mnie, co on majstruje przy tych drzwiach. W sumie, wolałem zbyt długo się nad tym nie rozwodzić. Starałem się jakoś odprężyć, lecz gdy zobaczyłem to jego dziwne spojrzenie, sam nie wiem czy się wystraszyłem czy podnieciłem. Serce zaczęło mi walić. Bałem się? Może trochę. Ale uczucie ekscytacji bardziej miało nade mną władzę. Zamknąłem oczy, jakby z lekką obawą, widząc, jak podnosi rękę, lecz poczułem jak mierzwi moje włosy. Uśmiechnąłem się. 'Może nie będzie tak źle' pomyślałem i pokiwałem twierdząco głową, słysząc jego pytanie. Oparłem głowę o jego tors, jako, że on nadal stał za mną, a ja obserwowałem wszystko w lustrze.
Uśmiechnąłem się jeszcze raz, czując, jak się odpręża. Przejechałem dłońmi niżej, muskałem delikatnie jego skroń i szyję, docierając po chwili po ramion. Zacząłem je lekko masować, żeby jeszcze bardziej go odprężyć. Nie chciałem być nachalny, robiłem to powoli i łagodnie, nie chciałem, żeby w tej bardzo ważnej dla nas obu chwili był spięty. Jeździłem po jego ramionach i pocałowałem go w głowę zanurzając nos w miękkich włosach. Zamknąłem oczy i zacząłem wdychać zapach jego truskawkowego szamponu. Uwielbiałem, jak go używał, bo wtedy wszystko wokół niego pachniało tymi słodkimi owocami. Odetchnąłem cicho i ponowiłem swoje pytanie ciesząc się, że, jak na razie, nie odmówił. Miałem nadzieję, że i tym razem się zgodzi, ale w sercu czułem maleńkie kłucie obawy, czy aby na pewno będzie chciał to ciągnąć dalej.
Znów nie zaprzeczyłem. Yeolie był taki delikatny i czuły, że coraz bardziej się odprężałem. Starałem się nie myśleć, gdzie jeszcze będzie mnie dotykać, mogłem się domyślać, ale odsuwałem to od siebie, na razie było miło i przyjemne. Może to przełomowy moment w naszym związku? W sumie, odkąd on wyznał mi miłość i zaczęliśmy być razem, nie powiedziałem mu, że go kocham. A on cały czas się starał, a ja co? Często mu uciekałem, odpędzałem go... Teraz to dostrzegłem. Postanowiłem, że powiem mu to.
- Yeolie... kocham Cię i ufam Ci. - szepnąłem cicho te nadzwyczajne słowa, wyrażające zgodę na to, by kontynuował. Byłem dla niego niedobry, teraz to zmienię.
Zadrżałem na całym ciele, kiedy usłyszałem jego słowa. Otworzyłem szeroko oczy, tak, że stały się jeszcze większe niż zazwyczaj i otworzyłem buzię ze zdziwienia, układając ją w idealne „O”. Musiałem wyglądać bardzo głupio, ale zupełnie mnie to teraz nie obchodziło. Moje serce zabiło szybciej, a ja , nie mogąc się powstrzymać złapałem Baekhyuna od tyłu i mocno go do siebie przytuliłem, zanurzając się w jego włosach i ciepłej skórze.
- B-Baekhyunnie! Nie musiałeś mówić tego tak szybko… - czułem jak się rumienię, więc bardziej przycisnąłem twarz do jego głowy, żeby tylko nie widział mojego wyrazu twarzy i czerwonych policzków. Przylgnąłem cały do jego nagiego ciała i, nerwowo łapiąc dłońmi jego ramiona, szepnąłem mu w tył szyi tak cicho, że nie byłem pewien czy usłyszy moją wypowiedź.
- Też Cię kocham Baekhyunnie…
Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jego reakcję i odwróciłem się do niego twarzą, patrząc mu w oczy z ogromną czułością. Przejechałem palcem po jego zaczerwienionym policzku i lekko musnąłem jego usta.
- Wiem, Yeolie, ale czułem, że muszę Ci to powiedzieć. A teraz, możesz kontynuować, no chyba, że gra już się skończyła.- Uśmiechnąłem się, patrząc na niego wyczekująco. Teraz to już kompletnie się rozczuliłem, czułem się jak zakochana nastolatka i dziwiłem się sobie, że wcześniej go odpychałem.
Uśmiechnąłem się pełnią szczęścia i, przymykając oczy, musnąłem jego czoło, potem nosek, a w końcu usta,, na których zatrzymałem się odrobinkę dłużej. Odsunąłem się od niego na odległość centymetra i, podnosząc powieki do góry, spojrzałem głęboko w jego ciemne oczy. To była jedna z rzeczy, które w nim kochałem najbardziej. Oczy. Te cudowne, piękne oczy, w które potrafiłem wpatrywać się godzinami. Ale teraz nie czas na to.
- Och, nie, oczywiście, że nie. To jeszcze nie koniec. – powiedziałem zadziornie i przejechałem rękami z jego pleców na wąską talię. Gładziłem jasną skórę i przyciągnąłem go blisko siebie, tak, że nasze ciała lekko się stykały.
- Iść dalej? – nie miałem już żadnego powodu, żeby się obawiać, że odpowie przecząco, ale wolałem się spytać.
Uśmiechnąłem się, przymykając oczy. Chłonąłem każde jego muśnięcie warg, dlatego też mruknąłem niezadowolony, gdy przestał. Ten kontakt wzrokowy był już trochę zawstydzający, więc odwróciłem wzrok, rumieniąc się lekko.
- Dalej, Yeollie. - szepnąłem, przygryzając wargę, teraz już nie mogłem udawać, że nie wiem, gdzie mnie dotknie. Zarumieniłem się mocniej, nie wiedziałem, jak na to zareaguję, ale nadal mu ufam.
Och, był taki uroczy… Nie mogłem trafić na słodsze stworzenie. Poczułem, że ilość motylków w moim brzuchu wzrasta z każdą sekundą. Wyczułem, że wie, co się teraz stanie. Ostrożnie przejechałem palcami niżej i wsunąłem je pod ręcznik. Musnąłem lekko opuszkami jego czułe miejsce, a po chwili przejechałem po nim dłonią. Bałem się jego reakcji, ale sam powiedział, że mi ufa, więc…
- Czy mam… iść dalej? – szepnąłem cicho muskając ustami jego skroń. Moja ręka poruszała się bezwiednie w wolnym tempie drażniąc go zmysłowo.
Moje ciało momentalnie zareagowało na jego dotyk. Westchnąłem, czując jego smukłe palce na mojej męskości. Po chwili zauważyłem, że z ręcznika zrobił się mały namiot. Zawstydzony schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi
- Ah, Yeollie.... d-dalej. - szepnąłem mu wprost do ucha, przymykając oczy. Wstydziłem się, ale też cholernie mi się podobało to, co robił. Zacząłem oddychać trochę wolniej, biorąc głębsze oddechy, jakby to miało mi pomóc się uspokoić. Poczułem takie przyjemne ukłucie w żołądku, no i takie przyjemne coś w moim.. członku. Cały czas chowałem twarz w jego szyi, czując, ze jestem już kompletnie czerwony na twarzy.
Pocałowałem jego włosy jeszcze raz roztapiając się w zapachu szamponu i zacząłem troszkę szybciej ruszać ręką, drugą pozbywając się jego ręcznika. Odrzuciłem go w tył, wylądował w umywalce, ale nie za bardzo się tym przejąłem. Szedłem dalej, zgodnie z zasadami gry. Drugą ręką dotknąłem jego brzucha lekko popchnąłem go do przodu natrafiając jego ciałem na zimne lustro. Przestraszyłem się, że mogłem mu coś zrobić, bo odbił się od niego głucho uderzając w szkło, więc szybko zapytałem, robiąc przerażoną minę.
- B-Baekie! Wszystko w porządku? Ja nie chciałem… - trzymałem go rękami za ramiona i szukałem jakichkolwiek oznak bólu na jego twarzy. Czułem się głupio, nie chciałem, żeby tak wyszło.
- Przepraszam… - powiedziałem cicho i przytuliłem do niego całym ciałem. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w rytm jego serca modląc się, żeby się nie obraził i chciał grać dalej.
- Yeollie..- szepnąłem z uśmiechem i musnąłem jego usta, wcale mnie nie zabolało i nie chciałem, żeby się martwił. Był taki kochany, że aż słów mi brakowało by to opisać. Oplotłem ramionami jego szyję i przytuliłem go uspokajająco, gładząc też jego policzek opuszkami palców. Mimo wszystko, jego dotyk wywoływał u mnie przyjemne dreszcze, więc nie chciałem, by przerywał.
Zamknąłem oczy przytulając go do siebie mocniej. Chciałem jeszcze przez chwilę potrzymać go w ramionach, nie mogłem się oprzeć. Po chwili jednak, powoli, acz stanowczo, odsunąłem go od siebie. Spojrzałem mu w oczy, a zaraz potem oparłem mu czoło o klatkę piersiową i chuchnąłem na nią ciepłym oddechem. W tym samym momencie moje ręce, które jeszcze przed chwilą oplatały jego ciało, znowu zjechały niżej. Lewą dłonią powędrowałem na jego męskość i zacząłem nią ruszać, trochę szybciej niż wcześniej, ale wciąż dosyć wolno, a drugą jeździłem po jego udach, rozsuwając je lekko. Zanim ponowiłem rutynowe pytanie pocałowałem parę razy jego tors jeżdżąc po nim językiem.
Westchnąłem lekko zawiedziony, gdy mnie odsunął i przymknąłem oczy, czując jego ciepły oddech. Jego ciepłe dłonie na moim członku.. czułem, że niewiele mi trzeba, że niedługo osiągnę swój limit.
- Yeollie ja zaraz..- szepnąłem, pojękując cicho i rumieniąc się. Nadal czułem się zawstydzony, mimo, że mu ufałem. Jeszcze kilka jego ruchów dłonią i doszedłem, brudząc mu dłoń i przygryzłem wargę, spuszczając głowę, pewnie byłem już czerwony jak burak, dodatkowo musiałem złapać oddech. To takie nierozsądne, ale zgodziłem się na dalszą część, uświadomiłem sobie, że naprawdę go pragnę. Zdjąłem z niego koszulkę i zacząłem gładzić dłońmi jego tors, uśmiechając się przy tym lekko.
Błogi uśmiech wstąpił na moją twarz, kiedy poczułem na sobie jego dłonie. Mimowolnie się nachyliłem i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Moje dłonie błądziły po jego ciele muskając je delikatnie, a z czasem ten dotyk zmienił się w coś głębszego, moje palce nachalnie dotykały każdy skrawek jego ciała, szczypały ją gdzieniegdzie i nie dawały spokoju. Nutka pożądania, która dostała się do naszego pocałunku spowodowała, że nie mogłem się powstrzymać przed coraz to bardziej drapieżnymi i agresywnymi zachowaniami. Zacząłem gryźć jego wargi, żeby po chwili zjechać niżej atakując jego szczękę i szyję. Moje ręce już teraz nie znały litości i molestowały jego drobne ciało. Sam nie wiedziałem czemu to robię, ale w końcu możliwość zasmakowania go po tak długim czasie dawała mi motywację do dalszego działania, a to, że tak dobrze smakował, rozpalało moją krew tak, że mnie od środka aż parzyło.
- Bacon, idę dalej. Nie obchodzi mnie, czy się zgadzasz, czy nie. – wyszeptałem mu w zagłębienie między szyją, a uchem i na znak, że nie będę tolerował protestu, przejechałem ostro paznokciami po dolną partii jego pleców.
Może w tamtej chwili powinienem się zacząć bać, ale nie bałem się. Również tego chciałem.
-Yeollie.. pragnę Cię...- szepnąłem w odpowiedzi i skrzywiłem się, jego paznokcie jednak trochę zadawały mi ból, ale w tamtej chwili to się nie liczyło. Moje nabrzmiałe, pogryzione usta coraz bardziej domagały się zainteresowania. Nie chciałem tylko ja być nagi, więc zacząłem się dobierać do jego rozporka, przy okazji ściskając jego nabrzmiałą męskość. Podniecenie dawało się we znaki. Przyległem plecami do ściany, pomrukując cicho i nie będąc biernym na jego ostre pieszczoty.
Jęknąłem znacząco od jego dotyku. Pogłębiłem pocałunek i zacząłem namiętnie podgryzać jego opuchnięte od wysiłku wargi. Opadłem na niego ciężko ciężarem swojego ciała i przygniotłem go, przyciskając do zimnych kafelków naściennych. Złapałem go rękami za pośladki i podciągnąłem w górę, sadzając na umywalce. Przeciągnąłem pocałunek, nasze języki walczyły o dominację. Przejechałem dłońmi po zewnętrznej stronie jego ud i ścisnąłem je lekko, oplatając sobie jego nogi wokół talii. Widząc, jak próbuje ściągnąć moje spodnie, sam je zdjąłem, bo czułem, że długo bym w nich już nie wytrzymał. Moje ręce ponownie znalazły się na jego udach, teraz jadąc do łydek i kostek, a na końcu łapiąc za nie, zarzuciłem sobie jego nogi przez ramiona i przycisnąłem go mocno do lustra naprzeciwko. Całowałem go namiętnie, nie mogłem przestać, chciałem go w końcu poczuć. Znowu dotknąłem jego członka dając mu znak, że chcę iść dalej.
Było mi coraz przyjemniej, nawet nie protestowałem, robiłem posłusznie to, co chciał. Jak tak dalej pójdzie to dojdę, nawet nie mając go w sobie. Zacząłem dość głośno pojękiwać, nie miałem co ukrywać mojej rozkoszy. Objąłem go ciaśniej nogami w pasie, tak, że praktycznie mój penis stykał się z jego podbrzuszem. Wplotłem palce w jego włosy, mierzwiąc je. Co do pocałunku, był cholernie namiętny, widać jak bardzo podniecony był Chanyeol. Jeszcze nigdy mnie tak nie całował, w sumie co się dziwić, jak to jest nasz pierwszy raz. Przytrzymałem się go, gdy zarzucał sobie moje nogi, nie chciałem spaść, chociaż Yeol mnie trzymał. Po moim zachowaniu wyraźnie było widać, że mu nie zabraniam posuwać się dalej.
Polizałem go po podniebieniu, żeby wywołać w nim więcej jęków, które tak bardzo mi się spodobały. Baekhyun ma mocne płuca, nie ma co. Oboje byliśmy już cholernie podnieceni, więc swoim penisem zacząłem napierać na jego wejście, trochę zbyt agresywnie, bo aż się nam umywalka zatrzęsła i zastanowiłem się w myślach przez chwilę, czy wytrzyma to, co za sekundę tu zajdzie. Jednak nie zastanawiałem się nad tym długo, bo Bacon mi na to nie pozwalał. Pochyliłem się nad jego ciałem jeszcze bardziej, tak, żeby stykać się naszymi brzuchami i energicznie w niego wszedłem, uprzednio smarując sobie palce mydłem w płynie i przygotowując go trochę. Może byłem nieźle napalony, ale nie chciałem robić mu krzywdy. Przycisnąłem go całego do ściany wkładając swojego członka całego do środka. Zachłysnąłem się powietrzem, a raczej jego brakiem, kiedy mi się to udało. Zadrżałem lekko i złapałem mocno rękami biodra Baekhyuna, żeby z każdym kolejnym ruchem wbijać go na siebie mocniej i mocniej.
W tym jednym momencie poczułem jednocześnie przeszywający ból i przyjemność. Takie wykluczające się nawzajem uczucia. Przyjemność, bo sama jego obecność była dla mnie niesamowitym przeżyciem. Jednak ten uciążliwy ból przeszkadzał, poczułem, jak kilka łez spływa mi po policzku. Nie chciałem, by leciały, bo Chanyeol się martwił. Zagryzłem wargę, by jakoś się opanować. Nagle poczułem taką cholerną przyjemność, że zacząłem drzeć się wniebogłosy z rozkoszy. Zacząłem też się wiercić, domagając się więcej.
- Ah, Yeollie, szybciej.. mocniej...- nie mogłem się powstrzymać, teraz nie miałem żadnych hamulców.
Nie wiem, czy kiedykolwiek którykolwiek z nas przeżył coś takiego. To było tak niesamowite, że nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. W mojej głowie był tylko i wyłącznie Baekhyun i to, co teraz zachodzi między nami. Jego jęki doprowadzały mnie do szaleństwa, moje ciało samo na nie reagowało ruszając się coraz szybciej i intensywniej, tym samym pogłębiając nasze odczucia. Sapnąłem głośno czując wyraźnie jego prostatę. Pchnąłem mocno, gryząc jego dolną wargę. Mój wzrok był zamglony, z ust pociekła mi stróżka ślina na mokre od potu i gorące ciało Bacona. Pochyliłem się zmieniając kręgosłup w łuk i przyciskając czoło do jego torsu. Podrapałem go paznokciami po talii, nie mogłem się powstrzymać.
- Baek-hyun… - wydyszałem między sapnięciami. Powoli zaczynało mi brakować powietrza. Jęknąłem przeciągle i gwałtownie się wyprostowałem wbijając wargi w usta mojego chłopaka. Wiedziałem, że ani jemu ani mnie, nie zostało już dużo czasu, kiedy w końcu dojdziemy. Zamknąłem oczy i przycisnąłem go do ściany czując, że powoli odpływam.
Odpływaliśmy razem w krainę rozkoszy, czułem to. Słowa nie opiszą tego, jak mi było dobrze w tamtej chwili. Moje ciało domagało się coraz więcej i więcej a umysł jakby się wyłączył i nie myślałem racjonalnie. Gdyby ktoś teraz był w domu, usłyszałby nas na korytarzu albo nawet przed domem, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tak krzyczeć, co się dziwić jak nigdy nie doznałem takiej rozkoszy. Wręcz bezwstydnie jęczałem i krzyczałem naprzemiennie, nie będąc dłużnym i samemu wbijając w niego paznokcie. Nagle moje krzyki zostały stłumione przez jego usta, ale w tej chwili nie miałem czasu i ochoty na czułe pocałunki. Ssałem i podgryzałem jego wargi, tylko namiętność. Moje biodra zaczęły wychodzić naprzeciw biodrom Chanyeola, dwukrotnie zwiększając prędkość. Dużo nie było trzeba, po chwili moja sperma wylewała się na brzuch Yeola a ja wydałem z siebie tylko głośny pomruk, z racji, że właśnie się całowaliśmy.
Dosłownie po sekundzie, w czasie której poczułem na sobie ciepło Bacona, doszedłem ja sam. Już nie wytrzymałem tych krzyków i jęków… Moje ciało żyło własnym życiem nieprzerwanie pieprząc Baekhyuna. Zrozumiałem, że nie postąpiłem godnie, przecież tak nie zachowywały się osoby, które kogoś kochały… A może jednak? Upiłem się miłością i nawet się nie zorientowałem jak daleko zaszliśmy. Ale Baekhyun chyba nie będzie mi miał tego za złe. Drżałem na całym ciele, mój przerywany oddech odbijał się od policzka Baeka, nad którym teraz wisiałem. Trwałem w nim jeszcze parę minut, musiałem się uspokoić, zanim wykonałem jakikolwiek ruch. Ostrożnie, bardzo powoli zacząłem się z niego wysuwać, rękami zdejmując jego nogi ze swoich ramion. Wciąż ciężko oddychałem, ale byłem w stanie podnieść wzrok i spojrzeć w twarz swojemu chłopakowi. Na chwilę zatrzymałem pracę serca rozszerzając powieki, by za sekundę uśmiechnąć się delikatnie i, przymykając oczy, pocałować go czule w usta. Zastanawiałem się jak można nie kochać tego stworzenia, najcudowniejszej osoby na świecie, mojego słoneczka kochanego, mojego całego świata… Złapałem go w ramiona i na drżących nogach zaniosłem do wanny. Ustawiłem ciepłą wodę i, zatykając korek, wlazłem razem z nim do środka.
- Nie możesz być taki brudny, prawda? Jeśli już oficjalnie jesteśmy parą, to możemy się razem kąpać.
Nic już nie odpowiedziałem na to pytanie, po prostu uśmiechnąłem się szeroko, czując się cholernie szczęśliwy. Zacząłem żałować, że tak go ignorowałem, ale chyba jeszcze nie jest za późno, żeby to naprawić, prawda? Jeszcze wszystko przed nami.
omo.~ nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy wiec z góry przepraszam. ^^''
OdpowiedzUsuńa co do opka, to jest tak genialne, że przeczytałam je jakieś 7 razy i mi się jeszcze nie znudziło. na pewno będzie jednym z moich ulubionych! XD
życzę dalszej weny twórczej oraz czekam na więcej takich cudownych BaekYeoli... i może na jakiegoś HunHana ? ^^'
PO PROSTU BRAK MI SŁÓW. . NAJLEPSZY BAEKYEOL JAKI CZYTAŁAM. TERAZ BĘDĘ MIALA ZBOCZONE SNY W NOCY XD. ALE NIE ŻAŁUJĘ ŻE TO PRZEZYTAŁAM. ZAJEBISTE ♥ JESTEM W SZOKU..
OdpowiedzUsuńPodobało mi się. Bardzo, bardzo tak prze bardzo i w ogóle. Brak słów. Normalnie, aż sama miałam motylki w brzuszku :D . Więcej i więcej i więcej *o* . Tak bardzo cud, miód i orzeszki :3
OdpowiedzUsuńWow <3 Naprawdę mi się podobało *-* Taka uczta dla wygłodniałego umysłu yaoistki <3 W dodatku BaekYeol <3 Czuję się spełniona, mogę teraz umrzeć ! xD Naprawdę dobrze piszecie. Yu (?) w każdym bądź razie Bacon'owi brakuje jeszcze płynności, stylu i wprawy, ale i tak wyszło świetnie <3 Ming, Yu, było zajebiście <3
OdpowiedzUsuńCzytam to i O.O zawał na miejscu ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wasz styl pisania, bardzo mi się podoba pozwala czytelnikowi uruchomić wyobraźnie.
PS. Jest możliwość stworzenia KrisYeol'a?
Nominowałam was do The Versatile Blogger ^^ http://nillili--mambo.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńTa gra nazywa się "pękasz" , ale wymiękasz ma takie samo znaczenie :D
OdpowiedzUsuńfaaaaaajne < 3
Weny ; >
przezajebiste, dobra robota. ;;;;;;w;;
OdpowiedzUsuńMoje Baekyeol'owe serce pęka z radości... Jezu, to było mocne. Aż mi się gorąco zrobiło. Przezajebiście piszesz, weny Ci życzę na dalsze opowiadania <3
OdpowiedzUsuńROZKMINY POD PRYSZNICEM ^^
OdpowiedzUsuńkocham to ! kocham ! czytałam już chyba z 10 razy i będę czytała nadal ! <3 po prostu jestem zakochana.
OdpowiedzUsuńXD Podsumuję to tak.... "Chanyeol miał ochotę na bekon" ;_;
OdpowiedzUsuńjeden z niewielu ficków, które do których lubię wracać... inne mnie nudzą, kiedy czytam je po raz drugi, a ten jednak nie ^^
OdpowiedzUsuńkocham~!!
41 year old Sales Associate Kori Sandland, hailing from Courtenay enjoys watching movies like "See Here, Private Hargrove" and Lacemaking. Took a trip to Monastery of Batalha and Environs and drives a VS Commodore. przeglad strony
OdpowiedzUsuń